Advertisement

Main Ad

Visby - miasto ruin

Prom opuścił Nynäshamn o 2:25, więc do Visby dopływamy krótko przed 6 rano. Na początku błądzimy trochę po mieście, zachwycając się pustymi uliczkami o wschodzie słońca. Efektem tego spaceru jest wpis Visby - miasto róż, pełen kolorowych zdjęć prześlicznych, niewielkich domków. Ale budynki porośnięte przez róże to tylko jedno z oblicz stolicy Gotlandii. Bo to, czym Visby głównie przyciąga tłumy turystów, to piękne wybrzeże i spoglądająca na nas z każdego zakątka historia ;)

Zaczynamy od wybrzeża, licząc, że chłodny wiatr od morza orzeźwi nas trochę po nieprzespanej nocy. Szybko okazuje się, że dla moich znajomych wybrzeże przynosi efekt wręcz odwrotny. Mimo zimna, natychmiast zasypiają na okolicznych ławeczkach i hamakach ;). Ja niestety zasnąć tak nie potrafię, więc biorę aparat i wybieram się na spacer.
Tuż za murami miejskimi, wzdłuż wybrzeża ciągnie się miejscowy ogród botaniczny. Główne wejście do parku znajduje się na rogu ulic Strandgatan oraz St. Olof's gränd, jednak do środka możemy się dostać niemal z każdej strony, również przez bramy w murach miejskich. Wstęp do ogrodu jest bezpłatny i jest to idealne miejsce do krótkich spacerów (bo botanik nie należy do największych) :).
Gdy znajomi budzą się z drzemki, rozglądamy się też po okolicy botanika. W obrębie murów rozkładają się liczne namioty i budki, pomiędzy którymi przemyka tych kilka osób, co jakoś dało radę wstać o szóstej... ;) Wypatrujemy nawet polski namiot z wielką tabliczką "rycerski kwas chlebowy"... Visby przygotowuje się do największego wydarzenia w roku - ale o tym za chwilę ;).
Bo widzicie, Visby to chyba najlepsze miejsce w Szwecji, by zetknąć się z historią średniowiecza. Choć nie znamy dokładnej daty powstania miasta, to dostępne źródła pozwalają wierzyć, że Visby funkcjonowało jako ośrodek handlowy już w X wieku. Miasto rozkwitało między XII a XIV wiekiem, kiedy to w 1361 r. Gotlandia została podbita przez Danię. Jednak z czasów swej najlepszej świetności Visby wciąż zachowało wiele zabytków, choć - niestety - nie można powiedzieć, że w stanie nienaruszonym. Wokół miasta wciąż ciągną się mury, wybudowane w większości pomiędzy XIII a XIV wiekiem, strzeżone przez charakterystyczne wieże.
Co mi się natychmiast spodobało w Visby, to piękne zestawienie nowego ze starym. Stolica Gotlandii to jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Szwecji, a mury, wieże i ruiny kościołów stoją tuż przy współczesnych budynkach. Jednym z najciekawszych budynków jest tzw. Stara apteka, wybudowana jeszcze w XIII wieku. Jak nazwa wskazuje, swego czasu mieściła się w nim apteka, którą przeniesiono w 1897 r., nazwa jednak została do dziś :).
Po przyłączeniu Gotlandii do Danii, Visby znacząco podupadło. Pod koniec XIV wieku zostało kilkukrotnie splądrowane przez grasujących na Bałtyku piratów, Braci Witalijskich. Następnie miasto odbili Krzyżacy, po nich zaś trafiło w ręce Eryka Pomorskiego, za którego panowania handel upadł do reszty. W XV wieku Hanza wykluczyła Visby ze swego związku kupieckiego. Był to już niemalże gwóźdź do trumny, bo narastający konflikt między Visby a Lubeką spowodował, że w 1525 r. Niemcy zaatakowały Gotlandię. Zniszczono wtedy prawie wszystkie kościoły w mieście i do dziś ponad współczesnymi budynkami górują ich ruiny.
[ Ruiny kościoła Św. Trójcy, tzw. Sankt Drotten ]
Sankt Drotten ]
[ ruiny kościoła św. Wawrzyńca ]
Spośród wszystkich ruin Visby, jedne są najbardziej charakterystyczne. Może dlatego, że znajdują się w samym centrum miasta, tuż przy rynku? A może dlatego, że nie da się uchwycić panoramy miasta tak, by te ruiny nad nim nie górowały? To kościół św. Katarzyny, wybudowany w pierwszej połowie XIII wieku przez Franciszkanów. Niespełna sto lat później zaczęto prace nad jego przebudową, której nigdy nie dokończono. Za to dziś nie sposób sobie wyobrazić panoramę Visby bez murów św. Katarzyny ponad nim :)
Jak już wspomniałam, podczas najazdu wojsk z Lubeki, zniszczono prawie wszystkie kościoły w Visby. W całości pozostała jedynie katedra p.w. Najświętszej Maryi Panny, która - choć kilkakrotnie przebudowana i odnawiana - stoi do dnia dzisiejszego.
Wstęp do katedry jest darmowy, więc - oczywiście - musiałam wejść do środka ;). W środku warto zwrócić uwagę na potężne mury i kolorowe witraże, choć wnętrze samego kościoła jest dość proste.
Katedrę zwiedzaliśmy po niemałym obiedzie i dłuższej przejażdżce rowerowej po pobliskich klifach. Jeśli dodać do tego nieprzespaną noc w podróży... Po wyjściu z katedry położyliśmy się na chwilę na trawie przed budynkiem, grzejąc się w słońcu... i obudziliśmy się po 1,5 godziny ;).
A mając już nieco więcej energii, mogliśmy zobaczyć, co się dzieje w centrum. Podczas naszej wycieczki Visby przygotowywało się do największego festiwalu na Gotlandii, który miał się zacząć już następnego dnia. Co roku w sierpniu odbywa się Tydzień Średniowieczny (Medeltidsvecka), gdy całe miasto wraca do swej średniowiecznej świetności. Po ulicach chodzą ludzie w strojach z tamtej epoki, gra dawna muzyka, nad ogniskiem można spróbować lokalnych przysmaków, przyglądając się turniejom rycerskim... Niestety, nie dane nam było zobaczyć imprezy w całej okazałości, ale wystarczyło mi przyjrzeć się przygotowaniom, by wiedzieć, że będzie jeszcze trzeba wrócić na Gotlandię w tym okresie ;)
Jeszcze kilka zdjęć, by oddać klimat i urok miasta...
I późnym wieczorem przyszedł czas, by wrócić na wybrzeże. Jeszcze zanim wsiedliśmy na prom powrotny do Sztokholmu, mogliśmy zachwycić się pięknym zachodem słońca nad portem... Naprawdę zakochałam się w Visby :).

Prześlij komentarz

0 Komentarze