Advertisement

Main Ad

Zimowy Sztokholm

W ubiegłym tygodniu Sztokholm zasypało. I choć teraz, niestety, wszystko się już topi, to jeszcze kilka dni temu szwedzka stolica przykryta była dość grubą warstwą śniegu, dzielnie utrzymującą się dzięki minusowym temperaturom. Zimno nie odstraszyło mnie jednak - wręcz przeciwnie, korzystając z długiego weekendu wychodziłam na długie spacery z aparatem. Zima to zima, musi być zimno i biało... no chyba, że przez ten śnieg odwołują połączenia lotnicze, wtedy zimy nie lubię. Ale poza tym, jest całkiem fajnie ;).
Przy największych mrozach nie oddalałam się za daleko od domu, więc zdecydowałam się na spacer po Kungsholmen. Największe póki co mrozy sięgały w dzień może -12 stopni, więc nie było tak źle. Na szczęście nie wiało, więc w ogóle było całkiem dobrze ;).
Na zdjęciach powyżej znajduje się Kronobergsparken, nieduży park koło stacji metra Fridhemsplan. Jego główną cechą jest położenie na dość dużym wzgórzu, więc gdy spadł śnieg, wszędzie było pełno dzieciaków na sankach. Trzeba się było nagimnastykować, by porobić zdjęcia bez ludzi ;).
Poniższe zdjęcia przedstawiają Rålambshovsparken - chyba największy... nie tyle park, co może otwarta przestrzeń na Kungsholmen ;).
Drogi do korpo w długi weekend nikt nie odśnieża... ;)
Koleżanka z pracy nie mogła uwierzyć, że przy takiej pogodzie zdecydowałam się wyjść w weekend na spacer. Jeszcze bardziej zszokował ją fakt, że na dworze był też ktoś poza mną ;). Szwedom zimno nie przeszkadza, a skoro był dzień wolny, nie padało i nie wiało, a do tego spoza chmur prześwitywało coś, co można by nawet nazwać słońcem... Mimo ponad dziesięciostopniowego mrozu, w parkach i na ścieżkach wzdłuż wybrzeża były tłumy.
Spacer wzdłuż Norr Mälarstrand w taką pogodę był czystą przyjemnością - było biało i przepięknie. Zresztą sami popatrzcie!
Następnego dnia było już tylko -5 stopni, więc niemalże wiosna! ;) Dlatego też postanowiłam wyskoczyć do centrum i porobić więcej zdjęć, zanim cały ten śnieg się roztopi. Wybrałam się metrem do Slussen, by stamtąd przejść się na starówkę. Był to świetny pomysł, bo morze pomiędzy Slussen a Gamla Stan zamarzło, a lód pokryła warstwa śniegu. Fakt, widziałam to już w ubiegłym roku, ale i tak się zachwycałam... może dlatego, że tym razem śniegu było więcej? ;)
Ale małych uliczek na Gamla Stan aż tak pokrytych śniegiem sobie nie przypominam... Główne ścieżki były już oczywiście wydeptane, więc trzeba było chodzić ostrożnie, bo przypominały wręcz ślizgawki. Ja wolałam skręcać w mniejsze uliczki - może i musiałam się przedzierać przez zaspy, ale mogłam też porobić zdjęcia z dala od ludzi. Jakiś pan widać myślał podobnie, bo stanął na końcu jednej z uliczek i robił zdjęcia mi, przedzierającej się mozolnie przez zaspy... Musiało to śmiesznie wyglądać ;).
Bardzo klimatycznie wszystko to wygląda też po zmroku. Któregoś wieczoru wybrałam się do Muzeum Nordyckiego, a potem zdecydowałam się na spacer wzdłuż Strandvägen, w kierunku centrum miasta. 
Naprzeciwko Teatru Królewskiego, w Berzelii park, ustawiono jak co roku łosiowe dekoracje świąteczne. A ktoś postanowił dać łosiom jakieś towarzystwo i ulepił tam bałwanka ;).
Spacer zakończyłam w Kungsträdgården - może w śniegu nie wygląda tak pięknie jak w kwiatach wiśni, ale nawet na biało ma swój urok :). I jak Wam się podoba zimowy Sztokholm? :)

Prześlij komentarz

0 Komentarze