Advertisement

Main Ad

Smaki Sztokholmu

Dla tych, którzy uwielbiają próbować nowe rodzaje jedzenia, ten weekend w Sztokholmie powinien być idealny. Dwa spore festiwale jedzenia w odległości zaledwie jednej stacji metra od siebie przyciągnęły tłumy ludzi, którzy nie zwracali uwagi na ceny ani na pogodę. Pokażę Wam tutaj, co się właśnie dzieje w Sztokholmie :)
Dotarliśmy wczorajszym popołudniem do Kungsträdgården, gdzie przywitały nas tłumy ludzi spacerujące pomiędzy stoiskami, głośna muzyka z koncertu oraz grupa tancerzy przy dźwiękach jakiejś tradycyjnej melodii.
W Królewskim Ogrodzie trwa festiwal nazwany Smaka på Stockholm - Smak Sztokholmu. Według strony internetowej, to "największe wydarzenie kulinarne w Szwecji". Cały Kungsträdgården jest pokryty  straganami i food trackami już od czwartku. Festiwal dobiega końca dzisiaj o 22.
Pierwszą rzeczą, która mnie skusiła, były malutkie lody od Bubbies (Mochi Ice Cream Hawaii) - miękkie i o bardzo delikatnym smaku, za 25 koron sztuka. Niestety, by się nimi nacieszyć, musieliśmy się szybko schować gdzieś pod dachem, bo akurat zaczęło padać. Brzydka pogoda zniszczyła już kilka wydarzeń w maju i wygląda na to, że początek czerwca kontynuuje tę "tradycję" ;). Na szczęście nie padało zbyt długo, a potem po południu nawet się ociepliło i wyszło słońce.
Większość miejsc oferowała jedzenie, które zazwyczaj i tak łatwo w Sztokholmie dostać. Kuchnia azjatycka, fast foody, trochę szwedzkich specjalności... Nawet zaciekawiło mnie, która restauracja zaryzykowała nazwanie swojego menu "YOLO - żyje się tylko raz"? Jako że swoje życie lubię, jakoś nie miałam ochoty spróbować :P. Najbardziej egzotyczną kuchnią, którą zauważyłam na festiwalu, była peruwiańska.
Pośrodku festiwalu mogliśmy wypatrzyć rząd samochodów - to prezentacja Mercedesa. Ceny były wariackie, bałam się nawet dotknąć - jak widać powyżej :P
Nasza przygoda ze Smaka på Stockholm zakończyła się dużym naleśnikiem z Nutellą (nie chcę wiedzieć, ile to miało kalorii...) za 60 koron sztuka. By zapomnieć potem o tym słodkim smaku, zdecydowaliśmy się na piwo (nie od razu do naleśników, oczywiście ;) ) - koszt szklanki piwa na festiwalu wahał się pomiędzy 60-90 koron, w zależności od wielkości i marki.
Z Kungsträdgården skierowaliśmy się do T-Centralen, gdzie na Sergels Torg zaczął się Międzynarodowy Targ Uliczny. Tu mogliśmy spróbować jedzenia z różnych krajów (ponad 15, jak informuje wydarzenie na facebooku). Te stragany można zobaczyć od czasu do czasu w różnych szwedzkich miastach i teraz przyszła kolej na Sztokholm. Targ będzie gościł na Sergels Torg do 20 czerwca.
To nas zaciekawiło, ale niewielkie porcje i ubogo wyglądające hamburgery (kawałek mięsa i plaster sera w bułce jako burger...?) za stosunkowo wysoką cenę skutecznie nas zniechęciły. A jakie jest tych 7 powodów, by spróbować kangura? "1. Tylko 2% tłuszczu. 2. Redukuje cholesterol. 3. Najbardziej chude z czerwonych mięs. 4. Bogate w witaminy. 5. Niewiele nasyconych kwasów tłuszczowych. 6. Bogate w białka. 7. Świetnie smakuje." - Nie, podziękuję. Za tę samą cenę wzięliśmy cały talerz greckiego jedzenia... i nie jestem pewna, czy naszym żołądkom się to spodobało :P
I stragany, których po prostu nie dało się ominąć. Naprawdę tęsknię za polskim jedzeniem, więc "Smak Polski" był obowiązkowym miejscem ;). Mała porcja pierogów ruskich (6 szt.) czy bigosu kosztuje tutaj 60 koron :)
Choć większość straganów oferowała tradycyjne jedzenie ze swoich krajów, Wielka Brytania zdecydowała się na promocję innych specjałów, zwłaszcza porcelany i słodyczy.
Bo gdy przychodzi do brytyjskich trufli, cena nie gra roli ;). A czego Wy chcielibyście tutaj spróbować? 

Prześlij komentarz

0 Komentarze