Advertisement

Main Ad

Jak romantyczna jest Wenecja?

Myślałam o kontynuacji świątecznych wątków, ale zmieniłam zdanie i zdecydowałam się wrócić do bardziej letnich wspomnień. W końcu wkrótce będzie znacznie więcej świątecznych i zimowych postów ;).
Pojawił się taki pomysł: podczas naszej włoskiej wyprawy zahaczmy o Wenecję. W końcu czy można sobie wyobrazić bardziej romantyczny plan niż te wszystkie kolacje z widokiem na kanały, zachody słońca nad laguną, magia niewielkich włoskich uliczek, gondole i cała reszta? Było tylko kilka niewielkich problemów. Temperatury, ceny, słaby wybór hotelu i... ja. Jestem najmniej romantyczną osobą na świecie (ale staram się to zmienić, serio!). Więc biorąc to wszystko pod uwagę... jak romantyczna mogłaby być Wenecja?
Jeśli chodzi o temperatury, w Szwecji czuję się świetnie. Włoskie lato po prostu mnie dobijało. Kiedy wylądowaliśmy w Forli o 9 rano było 37 stopni. A potem robiło się coraz bardziej i bardziej gorąco z każdą godziną. W Bolonii i Florencji było gorąco, więc spodziewałam się tego samego po Wenecji. Jestem pewna, że w ciągu dnia temperatury też sięgały 40 stopni, ale przynajmniej było bardziej wietrznie, co ułatwiało zwiedzanie. Ale mimo wszystko, spróbujcie dłużej pospacerować w takim upale...
Wszędzie maski! Symbol Wenecji można było kupić w każdym sklepie czy straganie z pamiątkami. Przywiozłam do domu niewielki magnes z piękną niebieską maską - zdobi teraz moją lodówkę :).
Nieważne, jakie są temperatury, i tak trzeba zobaczyć lagunę. Z mapą zabraną z hotelu planowaliśmy, gdzie by tu pójść... A raczej pozwalaliśmy sobie zgubić się wśród niewielkich uliczek a mapa pomagała nam tylko wrócić do hotelu :).
Włoska wycieczka, włoski makaron. Mogliśmy tylko żałować, że nie mieliśmy żadnego planu na zwiedzanie Wenecji i dlatego nie mieliśmy pojęcia, gdzie by tu zjeść. Wybraliśmy jedną z "tańszych" restauracji (która również była wariacko droga) na małą porcję spaghetti i piwo. Było smacznie, ale już 2 godziny później znów byliśmy głodni.
Ale w Wenecji jest jakaś magia i nie da się temu zaprzeczyć. Szybko się zakochałam w labiryncie wąskich uliczek kończących się nad brzegami kanałów. Spodobały mi się też autobusy wodne - łódki krążące po lagunie, mające swoje przystanki i system biletowy. Dobrze zorganizowane :).
Ale nawet moja nieromantyczna dusza tęsknie się oglądała za gondolami - czy nie byłoby pięknie tak po prostu wsiąść i zobaczyć Wenecję z wody? Więc kiedy facet w gondoli zatrzymał się przed nami, pytając, czy nie jesteśmy zainteresowani, natychmiast zapytaliśmy o szczegóły. I tu skończyło się moje marzenie o gondoli :P. Jeden "rejs" (nie pamiętam, jak długi, ale chyba około godziny) kosztował coś ok. 100 euro. Cóż, chcielibyśmy, ale jakoś... sorry, ale nie.
VWenecja jest idealna na letnie wieczory. Jest ciepło i pięknie, a miasto jest wciąż pełne ludzi. I już nie trzeba wszędzie szukać cienia ;).
Lekcja zapamiętana: zawsze sprawdzać komentarze dotyczące hotelu, w którym chcemy zarezerwować pokój. Wybraliśmy hotel Marte, bo był w świetnej lokalizacji (tylko kilka minut od dworca) i relatywnie tani w porównaniu do innych hoteli w okolicy. Ledwo weszliśmy a już zaczęły się problemy: nikt nie mówił po angielsku w recepcji, dostaliśmy nie to, co chcieliśmy, łazienka była na korytarzu i wyglądała tak, że brzydziłam się w niej dotknąć czegokolwiek. Ale wszystkie próby zamiany pokoju na taki z prywatną łazienką prowadziły do jeszcze większego bałaganu (w końcu już nie potrafiłam zrozumieć, czy "nie ma pokoi z prywatną łazienką" czy "za taki pokój musicie dopłacić znacznie więcej"). Cóż, na szczęście internet był wystarczająco dobry, by zalogować się na booking.com i zarezerwować pokój w normalnym hotelu. Nie było tanio, ale wciąż taniej niż ten "pokój z prywatną łazienką" w hotelu Marte... Przynajmniej teraz już sprawdzamy wszystkie referencje przed rezerwacją. Na Trip Advisor hotel Marte miał 121 opinii, z czego tylko 20 było pozytywnych... 38 osób oceniło go jako okropny, 22 jako słaby, a reszta jako przeciętny... I te tytuły komentarzy "GÓWNO", "Nie róbcie tego! Wybierzcie coś innego!", "Unikajcie tego miejsca jak plagi!", "Najgorszy ze wszystkich", "Proszę, nie zamieniajcie swojej wycieczki do Wenecji w piekło przez ten hotel", itd. itp... Ja to podsumuję krótko: nie polecam hotelu Marte. W ogóle.
Biorąc pod uwagę, jak niewielki jest to obszar, liczba kościołów robi wrażenie. Czułam, że gdzie nie pójdę, tam za rogiem będzie kolejny mały kościółek :). Na zdjęciu powyżej kościół San Giacomo di Rialto - jeden z najstarszych (wg niektórych źródeł najstarszy) kościół w Wenecji.
I dotarliśmy do najbardziej turystycznego miejsca - placu i bazyliki San Marco. Pomysł wejścia do środka zniknął, gdy tylko zobaczyliśmy kolejkę stojącą w pełnym słońcu. Było stanowczo za gorąco i za tłoczno, więc po krótkiej sesji zdjęciowej poszliśmy dalej.
Może nie jakoś szczególnie romantyczne, ale na pewno piękne i fotogeniczne miasto. Warto było znosić te upały, by zobaczyć lagunę pod takim błękitnym niebem. Spędziliśmy w Wenecji dwa dni i myślę, że to wystarczyło. Nie uważam, żebyśmy mieli tam wrócić w najbliższym czasie. Te "romantyczne" miejsca nie są na naszą kieszeń ;).

Prześlij komentarz

0 Komentarze