Advertisement

Main Ad

Sztokholmski botanik jesienią

Miniony weekend to był ostatni dzwonek, by nacieszyć się złotą szwedzką jesienią, biorąc pod uwagę, że kolejny spędzę już poza Szwecją. A za dwa tygodnie zacznie się już tylko szary i nijaki listopad... Skoro nawet pogoda dopisała, wiedziałam, że nie wystarczy mi zwykłe łażenie bez celu z aparatem po okolicy. Trzeba było wyskoczyć gdzieś, gdzie ta złota jesień naprawdę mogła rzucić się w oczy. I wtedy przyszedł mi do głowy Bergianska trädgården, czyli miejscowy ogród botaniczny.
I nie zawiodłam się. Sztokholmski botanik przybrał chyba wszystkie możliwe kolory. Od wciąż przebijającej się gdzieniegdzie zieleni, przez żółty, pomarańczowy, aż po intensywną czerwień. Najpiękniej to wyglądało, gdy słońce wychodziło zza chmur - dopiero wtedy wszystkie te barwy nabierały intensywności... :)
O samym ogrodzie botanicznym pisałam na blogu już wcześniej - po raz pierwszy zajrzałam tam wiosną, kiedy wszystko wokół kwitło. Podsumowaniem tamtej wizyty był ten wpis. Znajdziecie tam też wszystkie informacje praktyczne odnośnie dojazdu, godzin otwarcia szklarni i cen (sam wstęp do ogrodu jest darmowy, ale do szklarni z roślinami tropikalnymi już nie).
Mogłam też na chwilę przysiąść na molo i obserwować przepływające łabędzie. Ogród położony jest nad jeziorem Brunnsviken, więc dodatkowe widoki gwarantowane. Zwłaszcza, jeśli pomyślimy, że po drugiej stronie jeziora znajduje się park Haga, czyli kolejna tęcza jesiennych drzew... :)
Tak naprawdę botanik warto odwiedzić niezależnie od pory roku (no dobra, zimą może nieco mniej... ;) ), jednak wiosna i jesień to zdecydowanie mój ulubiony czas na wizytę w ogrodzie. Widać nie tylko ja tak myślę, bo w słoneczny weekend w środku było naprawdę sporo osób - część po prostu spacerowała, niektórzy biegali, a wiele - tak jak ja - celowało dookoła obiektywem aparatu ;).
No to jak, zachęciłam Was do odwiedzenia Bergianska trädgården poza sezonem wiosenno-letnim? ;)

Prześlij komentarz

0 Komentarze